KADR JEST ŚWIĘTY – Wywiad z Mieczysławem Nowakiem


28.07.2004 r.

Wystawa w galerii ,,Pod Belką” jest niezwykła. Mroczne pejzaże, myślenicki rynek, a także kwiaty, owady i ptaki. Fotografie z gatunku nienagannych. Klienci kawiarni przystają i są pod wrażeniem. Ja jestem pod wrażeniem podwójnym: zdjęć oraz rozmowy z ich autorem, Mieczysławem Nowakiem.

 

Maciej Skowronek: Ile fotograf amator potrzebuje lat praktyki, żeby robić takiezdjęcia?

Mieczysław Nowak: Ja potrzebowałem wielu. Pierwszy kontakt z aparatem miałem w wieku 12 lat, kiedy dostałem radziecka. Smienę. Zacząłem wtedy robić zdjęcia, z tym, ze od początku do końca sam. Wywoływałem je w łazience, potem sam wykonywałem odbitki. Mogłem to robić, gdyż to były zdjęcia czarnobiałe. Do zdjęć kolorowych trzeba by mieć juz własne laboratorium, zatem dziś taniej mi wychodzi wywoływanie w profesjo-nalnych labach.

MS: W wieku 12 lat z miejsca złapał Pan „bakcyla”?

MN: Pierwsze próby tworzenia zdjęć, wywoływania ich, wywarty na mnie niesamowite wrażenie. Na początku sporo klisz zepsułem, ale wkrótce zaczęło mi wychodzić. Po prostu spodobało mi się.

MS: Sprzęt ewoluował…

MN: Po Smienie miałem Zenita, już z akcesoriami, z teleobiektywem. Wtedy robiłem juz zdjęcia kolorowe, ale dawałem do wywoływania zawodowcom. Potem przerzuciłem się na slajdy, które można było pokazywać rodzinie, przyjaciołom i pre-zentowały się bardzo efektownie. Mam je do dziś i chcę, je wrzucić do komputera. Moim kolej-nym aparatem był analogowy Olympus, ale było w nim zbyt dużo automatyki, a ja przeważnie wszystkie parametry ustawiam sam. Postanowi-łem wiec kupić cyfrową lustrzankę. Wykosztowałem się nieźle, ale mam Minoltę Dimage 7. Drogi, ale dobry aparat.

MS: Najbardziej preferuje pan fotografowanie przyrody?

MN: Zdecydowanie. Od zawsze tak było. Pejzaże, zdjęcia makro, czyli rośliny i małe zwierzęta, trochę architektury… To ciekawe tematy i wbrew pozorom wcale niełatwe!

MS: Wśród fotomaniaków cały czas trwają dyskusje co jest lepsze: cyfra czy analog…

MN: Dla mnie to bez znaczenia. Używam cyfrówki, ale przecież zdjęcia uczyłem się robić na prostym analogu, gdzie trzeba było wszystko ustawiać ręcznie. Teraz tez wszystkie parametry ustawiam sam. Nie ingeruję też w zdjęcia komputerowo… Zresztą to właśnie sprawa „podkręcania” zdjęć w komputerze jest przedmiotem dyskusji o cyfrówkach i analogach. A przeciecz wywołując zdjęcia tradycyjnie też można podbijać kolory, kadrować, bo chcemy uzyskać dobry finalny efekt. Tak więc nie ma różnicy. Cyfra ma jeden plus. Można zrobić o wiele więcej zdjęć i nie tracić niepotrzebnie klatek, a więc i pieniędzy.

MS: Czemu nie zajmuje się Pan fotografią zawodowo?

MN: To od zawsze było moim hobby i nigdy się, nie zastanawiałem nad zawodowym fotografowaniem. Otwarcie studia mnie nie interesuje, bo jest duża konkurencja, a poza tym ja nie chce. być rzemieślnikiem. Nie znaczy to jednak, ze nie sprzedałem kilku zdjęć. Robiłem fotki do folderów, katalogów reklamowych, widokówki. Dzięki temu nadrobiłem zaległości finansowe po kupnie Minolty. Czasem tez fotografuję wesela, głównie rodziny, znajomych. To tez sprawia mi przyjemność.

MS: Chodzi Pan wszędzie z aparatem czy co jakiś czas wybiera się w plener?

MN: Aparat mam z sobą prawie zawsze. Praktycznie się z nim nie rozstaję. Przyroda wciąż zaskakuje i trzeba być przygotowanym. Kiedyś w drodze do pracy zobaczyłem piękny wschód słońca. Zatrzymałem auto, zrobiłem zdjęcie. Gdybym nie miał z sobą aparatu, bardzo bym żałował.

MS: Na co Pan zwraca uwagę od strony technicznej?

MN: Staram się aby zdjęcie pod każdym względem byto jak najlepsze. Najbardziej wdzięczne pejzaże robi się o wchodzie i o zachodzie słońca. Aby zdjęcie było efektowne, trzeba należycie ustawić parametry. Starannie wiec mierzę światło, a pomagają mi w tym lata doświadczeń. Jednak najbardziej zwracam uwagę na właściwy kadr. Dla mnie kadr jest rzeczą świętą. Przy zdjęciach makro ważna jest mała wartość przesłony, co daje mniejszą głębię ostrości (elementy na dalszych planach są rozmazane). Dzięki temu obiekty są wyeksponowane. Aby bardziej je wyeksponować czasem używam kartonu, który pełni funkcję tła.

MS: Ile ma Pan zdjęć w swoich zbiorach?

MN: Samych cyfrowych mam ok. 20 tysięcy. Do tego ok. tysiąc negatywów czarnobiałych, kilkadziesiąt kolorowych i ze 3-4 tysiące slajdów…

MS: No, liczba imponująca. A ile klisz poszło do kosza?

MN: Za czasów Smieny sporo było zdjęć nieudanych, ale wtedy przecież dopiero się uczyłem zdjęcia robić i wywoływać. Z czasem było coraz lepiej. Na Zenicie i Olympusie nie psułem juz prawie w ogóle. Były zdjęcia, które mi się zwyczajnie nie podobały, ale nie były one złe technicznie. Teraz robię zdjęcia cyfrą, więc mogę sobie pozwolić na nieudane ujęcia. To się często zdarza przy fotografowaniu owadów. Tak było na przykład z fotografią pszczoły. Siedziałem przy ulu dobre kilka godzin, zrobiłem kilkaset zdjęć, a wyszło zaledwie kilka…

MS: Dwa słowa o sobie…

MN: Pochodzę? z okolic Sandomierza, mam żonę., Krystynę która również lubi fotografować. Córka Ania studiuje architekturę, syn Daniel jest uczniem Liceum w Myślenicach. Ja pracuje. w Urzędzie Gminy w Pcimiu, jestem tam inspektorem budowlanym. Trochę też projektuję…

MS: Gdzie Pan szuka tematów? Myślenice…? Polska…? Świat…?

MN: Przyroda zaskakuje bez względu na miejsce. Mieszkam w Myślenicach, jeżdżę po Polsce, zwiedziłem trochę Europy. Tematy są wszędzie.

MS: Robienie zdjęć przyrodzie przekłada się na zainteresowanie nią?

MN: Staram się poznać nazwy zwierząt i roślin, którym wykonałem zdjęcia i to mi wystarczy, bo ja robię zdjęcia temu, co mi się podoba. Mam ambicje zająć się. fotografowaniem ptaków. Ale do tego trzeba znacznie lepszego sprzętu i mnóstwa czasu. Bytem kiedyś na stronie www fotografa, który robi przepiękne zdjęcia ptakom. Opisuje on, ze jeszcze przed świtem wypływa łodzią, chowa się, czeka i wraca wieczorem zziębnięty i mokry, czasem bez dobrego zdjęcia. Ale on tak zarabia na życie, bo jego fotki zdobią. albumy o ptakach.

MS: Pańskie wystawy…

MN: Ta ,,Pod Belką” jest pierwsza…

MS: Poważnie???

MN: Nigdy nie myślałem o zrobieniu wystawy. Od dwóch lat publikuję zdjęcia w internecie, miedzy innymi na www.foto.myslenice.pl i tam ktoś mi sugerował, że powinienem zrobić wystawy. Ale jakoś się nie kwapiłem. Wiedziałem, ze kiedyś będę chciał gdzieś jeszcze pokazać swoje fotografie, ale materiał do dobrej wystawy zbiera się latami. Jakiś czas temu natomiast dowiedział się o mnie pan Maciek Hołuj prowadzący galerię ,,Pod Belką”. Zaproponował wystawę, a ja się zgodziłem. Tyle ze musiałem wybrać zdjęcia w ciągu kilku dni. Po pierwszej selekcji było ich 180. Potem żona mi pomogła i zostało 30. Sama wystawa to 24 zdjęcia.

MS: Fotograf widzi więcej niż przeciętny człowiek. Jest bardziej wrażliwy…

MN: Zgadza się. Zupełnie inaczej postrzega się świat. Fotograf patrzy z perspektywy kadru. Z mnóstwa obrazów, które dochodzą do oka, wychwytuje jakiś szczegół, coś ciekawego, często z pozoru niezauważalnego. Z byle chwastu może być super obiekt.

MS: Pewien fotograf Newsweeka radził memu koledze: Zrób 100 klisz, a nauczysz się kadrować. A co Pan radzi młodym fotomaniakom?

MN: Dokładnie to samo. Fotografia wymaga cierpliwości. Trzeba robić zdjęcia aż się zaczną nam samym podobać.

MS: I za jakieś 30 lat dojdzie się do perfekcji…

MN: Daleko mi do perfekcji…

MS: No nie…! Jest Pan zbyt skromny.

MN: Wcale nie. Nadal popełniam błędy. Mam jeszcze problemy ze światłem i kontrastami. MS: Chciałbym popełniać takie błędy.

MACIEJ SKOWRONEK

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *