Są demony, są i anioły
Z Markiem Gubała, którego wystawę zdjęciowych portretów można oglądać w Myślenicach – o fotografii, modelach, ekspozycjach i życiowych pasjach.
– Czy zaskoczę Marka Gubałę, wielkiego miłośnika fotografii pytając o to, czy gra na perkusji i czy rzeźbi?
– Może nie aż tak bardzo. Istotnie gram na perkusji, chociaż ostatnio sporadycznie. Kiedyś w garażu mojego rodzinnego domu stał zestaw perkusyjny. „Łomotałem” na nim bardzo często. Ostatnio brak mi na to czasu. Co do rzeźby, to moje zainteresowanie nią wynikło z konieczności, kiedy musiałem dokonać kilku niewielkich poprawek w moim drewnianym domu.
– Jednak największe zainteresowanie budzi w Panu fotografia i to z nią kojarzone jest Pana nazwisko…
– Owszem. Moje zainteresowania fotograficzne datowane są na okres dziecięcy, kiedy to w prezencie otrzymałem aparat fotograficzny marki smiena. Potem był jakiś kompakt zwany „głupim Jasiem”, a jeszcze potem pierwszy „poważny” aparat Canon Eos 3000. Pamiętam, że kupiłem go za pieniądze, które otrzymaliśmy z żoną jako prezent ślubny.
– Dzisiaj fotografuje Pan już lustrzankami cyfrowymi?
– Tak. Początkowo Nikonem D 70, obecnie Nikonem D 90. Muszę jednak powiedzieć, że okres fotografowania na kliszy wspominam z wielkim sentymentem. Uważam też, że ktoś, kto przeszedł naukę fotografowania na kliszy, może powiedzieć, że ma za sobą solidny warsztat twórczy.
– Najnowsza wystawa, którą oglądać można w galerii Stowarzyszenia Myślenickiej Grupy Fotograficznej mgFoto w Miejskiej Bibliotece Publicznej w Myślenicach to dziewiętnaście portretów. Czy portretowanie jest Pana szczególną pasją?
– Portret nie jest może najłatwiejszą formą wypowiedzi, ale łatwo jest zdobyć do niej … modela. Najczęściej portretuję moją rodzinę, zwłaszcza dwójkę dzieci, potem znajomych i krewnych. Mam ich po prostu pod ręką. W moich portretach najważniejsze jest wydobycie wnętrza ludzkiego poprzez rysy twarzy, jej mimikę. Moja najnowsza wystawa nosząca tytuł: „Demony i Anioły Marka Gubały” to zestaw takich właśnie portretów.
– Po jednej stronie eksponowane są zdjęcia „demoniczne”, po drugiej „anielskie”. To przemyślny zabieg?
– Początkowo, kiedy zaproponowano mi urządzenie tej wystawy, miały to być zwykłe zdjęcia portretowe, ale w miarę jej powstawania koncepcja uległa zmianie. Postanowiłem wyrazić swój własny stosunek do odwiecznej walki zła z dobrem, walki która tak naprawdę toczy się we wnętrzu każdego z nas. Stąd demony i anioły.
– Wystawa, o której rozmawiamy jest jedną z dziesięciu prezentowanych w Małopolsce z okazji kolejnej edycji festiwalu Krakow Photo Fringe. Jak doszło do tego, że ekspozycja znalazła się w tak elitarnym towarzystwie?
– To „sprawka” prezesa Stowarzyszenia Myślenicka Grupa Fotograficzna mgFoto Mieczysława Nowaka, który zgłosił moją wystawę do festiwalu. Głównym motywem tegorocznej edycji Krakow Photo Fringe był konflikt, zatem moja „demoniczno- anielska” wystawa wpisała się w klimat festiwalu jak ulał.
– Zdjęcia, które eksponowane w galerii mgFoto to nie pierwsza Pana wystawa?
– Swoje zdjęcia miałem przyjemność prezentować wcześniej m.in. w Głogoczowie w tamtejszym Wiejskim Domu Kultury. Była to wystawa nosząca tytuł „Fizjonomia”. Poproszono mnie także o to, aby pokazać swoje zdjęcia w Radomsku. Skorzystałem z tego zaproszenia i zaprezentowałem wystawę „Rytmy rodzinne”.
– Czym jest dla Pana fotografika? Szansą na szersze zaprezentowanie swoich zdjęć, czy może pasją?
– Zdecydowanie tym drugim, choć to drugie nie wyklucza tego pierwszego. Fotografia jest dla mnie w chwili obecnej jedyną formą rozrywki i możliwością oderwania się od codziennego życia, odskocznią od obowiązków. Miło jest jednak, kiedy ktoś oglądając moje zdjęcia podczas wystawy pochwali je.
– „Demony i Anioły Marka Gubały” prezentowane będą w Myślenicach do połowy lipca. Czy ma Pan juz dalsze plany wystawowe?
– W listopadzie podczas organizowanych w Dobczycach zaduszek wystawa będzie jednym z elementów tej imprezy. Zamierzam jednak powiększyć ją o kilka dalszych fotografii, bowiem pozwalają na to warunki wystawowe jakie oferuje Regionalne Centrum Oświatowo-Sportowe w Dob-czycach. Już teraz, prawie z rocznym wyprzedzeniem umówiłem się na wystawę w Muzeum Regionalnym „Dom Grecki” z okazji Dnia Dziecka.
Rozmawiał Maciej Hołuj